Niestety, psychologowie z Uniwersytetu Wiedeńskiego raz na zawsze rozprawili się niedawno z teorią "efektu Mozarta", zgodnie z którą muzyka klasyczna zwiększa inteligencję. "Efekt Mozarta" po raz pierwszy opisano w 1993 r. w prestiżowym magazynie "Science". Na podstawie badań z udziałem 36 nastolatków naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego udowodnili, że słuchanie sonaty w D major na dwa fortepiany Amadeusza Mozarta sprzyja szybszemu rozwiązywania testów logicznych.

Nastolatki, które wysłuchały utworu kilka minut przed rozpoczęciem testu, uzyskiwali znacznie lepsze wyniki niż ci, którzy słuchali utworu innego artysty lub nie słuchali niczego. Badanie nie miało wprawdzie nic wspólnego z małymi dziećmi, ale kiedy je ogłoszono, amerykańskie żłobki, jeden po drugim, zaczęły wymieniać nagrania z infantylnymi kołysankami na płyty Mozarta. Jeszcze dalej poszedł stan Georgia, który każdemu noworodkowi prezentował płytę z muzyką klasyczną. Wiedeńczycy udowodnili jednak, że dobroczynny wpływ Mozarta, a tak naprawdę nie tylko jego - bo może to być też muzyka innego kompozytora, i to nie tylko klasycznego, ale również rockowego - polega na stymulowaniu mózgu.

Wpływ samej muzyki poważnej jest raczej uspokajający. Kiedy teorię Kalifornijczyków zweryfikowali inni naukowcy, zaczęła się ona jawić jako coraz mniej prawdopodobna. W 2010 r. zespół izraelskich pediatrów pod kierunkiem Ronita Lubetzky’ego udowodnił, wprawdzie, że muzyka klasyczna zwiększa przyrost wagi u dzieci przedwcześnie urodzonych. Badacze wykazali związek uspakajającego charakteru takiej muzyki ze zmniejszonym wydatkiem energetycznym wcześniaków, a wyniki swojego badania opublikowali w magazynie "Pediatrics". Izraelczycy przyznali jednak, że choć nie dopatrzyli się związku między słuchaniem Mozarta a wzrostem IQ, to udowodniono wpływ muzyki klasycznej na zmniejszenie liczby napadów u dorosłych zmagających się z tym problemem zdrowotnym. Naukowcy przypuszczali, że może chodzić o powtarzalność linii melodycznej.

Prof. Denny Gulick, matematyk z Uniwersytetu Maryland, dobroczynnego wpływu muzyki na rozumowanie upatruje w jej wspólnych cechach z matematyką. Zauważa, że obie dziedziny opierają się na wzorach. Gulick, który na pianinie gra od czwartego roku życia, a talenty matematyczne zaczął wykazywać już w wieku pięciu, nad tą zależnością zastanawia się przez całe życie.

Gra na instrumencie czyni nas więc bardziej wszechstronnymi. Robert Slevc z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Maryland jest zdania, że na korelację między zdolnościami muzycznymi a matematycznymi może składać się wiele czynników, a fakt, że uzdolnieni matematycznie wykazują talent do gry na instrumentach może generalnie świadczyć o tym, że "ludzie inteligentni są dobrzy w wielu rzeczach".

To jednak nie powinno nikogo zniechęcać do stymulowania mózgu małego dziecka i kształtowania w nim zdolności poznawczych